Jola
Admin :)
Dołączył: 03 Sie 2007
Posty: 365
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z mojego świata :)
|
Wysłany: Pią 15:49, 17 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
Pustki, to ja dam moje.
***
Pewnego razu Frania umówiła się na randkę z pewnym mężczyzną, Markiem. Marek był przystojnym aktorem. Frania i Marek poznali się w sklepie spożywczym i umówili się na randkę. Nadszedł czas randki, poszli więc do restauracji, zjedli kolację i świetnie się bawili. Po kolacji Marek odprowadził do domu Franię. Całowali się przed domem, aż tu nagle coś zaczyna migać, to był Maks, bawił się lampą. Frania była wściekła. Kolejny raz jej pracodawca ingeruje w jej czas osobisty i przeszkadza w trakcie randki. Marek pomyślał, że to najwyższa pora aby już pójść.
-Dowiedzenia, Franiu.
-Pa.
Marek poszedł. A Frania zrobiła okropną awanturę Skalskiemu.
Bardzo się pokłócili. Frania poszła się pakować, postanowiła, że przeprowadzi się do mamy. Maks był wśiekły, ale po czasie zrozumiał, że nie powinien tak zrobić, był zły na siebie i miał wyrzuty sumienia.
...::Następnego dnia::...
Frani już nie było. Maks i dzieciaki siedziały przy stole zajadając śniadanie, a Konrad im obsługiwał. Skalski nie wiedział jak wytłumaczyć dlaczego Frani nie ma z nimi. Ale po chwili powiedział:
-Dzieci, jesteście już duże. I nie będę owijał w bawełnę. Frani nie ma, wyprowadziła się do swojej mamy. Ale wami będzie się zajmować, ale nie 24 h na dobę.
-Aaaa.... - zaczęła krzyczeć na cały głos Zuzia - dzwońcie do mojej terapeutki! - krzyczała dalej na cały głos, aż po chwili poleciała do swojego pokoju, załamana
Adaś i Małgosia, siedzili przy stole milcząc. Ale byli bardzo zdziwieni, dlaczego Frania się wyprowadziła. Maks siedział cały czas przy stole, pomyslał, że Zuzia powinnam być teraz sama...
...:: Po śniadaniu ::...
Konrad poszedł na zebranie stowarzyszenia kamerdynerów.
Dzieciaki były w swoich pokojach. A Maks w gabinecie, cały czas myślał
o tej sytuacji, o tej kłótni. Nagle pomyślał, że nie powinien tak siedzieć bezczynnie. Pojechał do Frani, do do domu Majów.
C.D.N.
Ciag dalszy:
...:: Przed domem Majów::...
Maks cały czas stał pod domem, patrząc w niebo.
Był zły na siebie, po raz kolejny. I po raz kolejny skrzywdził osobę, na której bardzo mu zależy.
Szybko poleciał do domu za Franią:
-Panno Maj, przepraszam. Przepraszam. Ale...
-Prosze nic nie mówić. I prosze wyjść z mojego domu. - mówiła cichym, smutnym głosem Frania
-Ale...
-Prosze! - krzyknęła
Maks smutny wyszedł z domu Majów i pojechał do swojego.
Poczuł, że świat mu się zawalił, nie wiedział co robić.
...::W domu Skalskich::...
-Tata, tata! - krzyczała Zuzia
Maks wszedł do domu, nic nie mówiąc dzieciom. Poszedł do swojej sypialni się położyć.
Dzieci, bardzo się zmartwiły. Kondziu kazał im iść do pokoju, a on porozmawia z ich ojcem.
...::W sypialni Maksa::...
Konrad zapukał.Nie otrzymał odpowiedzi, więc wszedł do środka.
-Co się stało? Gdzie Frania? - spytał
ZNów nie otrzymał odpowiedzi
-Prosze sie nie zachowywać jak dziecko.
-Konrad, daj mi spokój. Świat mi się na głowę zawalił. Wystarczy?
-Ale co się stało?
-Chcesz wiedzieć?!
-Po to tu przyszedłem.
-Otóż, w przeprosinach namiętnie pocałowałem pannę Maj, jej mama to widziała i zrobiła nam zdjęcie, obiecała,
że zaniesie to do redakcji. I wtedy...
-Tak?
-Powiedziałem, że to zrujnuje moją kariere. A potem powiedziałem pannie Maj, żeby zapomniała o tym pocałunku i...
-I?
-Frania poszła do domu, nie chce mnie widziec, ani ze mną rozmawiać.
-Oj
-No, oj.
-To rzeczywiście nie dobrze.
-No, wiem. Konrad?
-A moze wymyśliłbyś coś?
-A wie pan, że to moze oznaczać ooooogromną podwyżkę?
-Narazie to ty z nią tylko tak porozmawiaj.
-Dobrze.
-Dzięki Konrad. A teraz już idź. Zmęczony jestem.
-Dobranoc.
-Dobranoc.
Konrad wyszedł. A Maks zasnął. Śniło mu się, że bierze ślub z Franią, są szczesliwi, Frania ma piękną, białą suknię
....aż tu nagle, słyszy strzał, postrzelono Franię. Umarła. Nagle Maks sie budzi, wystraszony.
Szybko się ubrał i pojechał do Frani.
C.D.N.
No to ciąg dalszy:
...:: Przed domem Majów ::...
Maks przyjechał limuzyną do Frani.
Wpadł do domu nie pukając wołając Franię głośno.
Chociaż była północ. Obudził cały dom.
Ale go to nic nie obchodziło.
Ważne było tylko to, żeby zobaczyć się z Franią.
-Panno Maj! - krzyczał
-Panie Skalski! Niech sie pan uspokoi, jest środek nocy. - mówiła Frania - Mamo, możesz iść spać, ja tu sobie z panem Skalskim pogadam
-Dobrze córuś. Dobranoc.
-Panno Maj. Nie uwierzy pani co mi sie śniło!
-Przyszedł tutaj pan tylko po to, żeby powiedzieć co sie panu śniło?! - mówiła wkurzona Frania
-Niech pani posłucha.
-Ok
-Brałem z panią ślub, byliśmy szczęśliwi - opowiadał.
Frania się lekko uśmiechnęła do siebie i się rozmarzyła, wyobraziła sobie to wszystko.
-I nagle...- mówił Maks - nagle...
-Co nagle? - powiedziała Frania, udawając że jest wściekła na Skalskiego
-Nagle...ktoś panią postrzelił - powiedział Maks, tak smutno, jak jeszcze nigdy
Frania teraz naprawdę się na niego wkurzyła, łza zakręciła się jej w oku i próbowała uciec do swojego pokoju, ale Maks złapał ją za rękę, przyciągnął do siebie i patrząc się na nią w cztery oczy mówił:
-Wreszcie zrozumiałem ile pani dla mnie znaczy, jak bardzo...pani by mnie brakowało. Zrozumiałem, że...
ja panią kocham panno Maj - mówił Maks, to "kocham" powiedział dziwnie cicho, ale nagle sie poprawił i krzyknął:
-Kocham panią! Kocham!
Krzyczał tak głośno, że mama Frani stanęła na równe nogi. Ale Stefan powiedział jej, żeby ich samych zostawiła. Teresa pomyślała, że nareszcie Stefan powiedział coś mądrego. Była szczęśliwa, po tym jak usłyszała z ust Skalskiego "kocham".
W tym czasie, Frania i Maks wpadli sobie w ramiona, całując się. Frania już się na niego nie gniewała.
Nie potrafiła. Maks wyznał jej miłość, ona jemu też.
Później wzieli ślub i żyli długo i szczęśliwie.
***
KONIEC.
Przepraszam, że musieliście czytać to okropieństwo!
Post został pochwalony 0 razy
|
|